27 kwietnia 2013

Kizer Type-X (I)


Sporo czasu naczekałem się na te szyny, ale w końcu do mnie dotarły.
Musiałem trochę ochłonąć zanim obiektywnie podszedłem do ich oceny.
Więc kiedy już oswoiłem się z nimi, mogłem przyjrzeć im się bliżej.
W tym wpisie opowiem wam o moich pierwszych odczuciach zaraz po ich
rozpakowaniu..choć nie ukrywam, że pierwsze jazdy na niej mam już za sobą.
Jednak nie chciałbym pochopnie wystawiać im oceny!


Wykonanie szyn stoi na dosyć wysokim poziomie. Prosty design
oraz dbałość o detale sprawiają, że szyna prezentuje się naprawdę dobrze.
Sporym zaskoczeniem zaraz po wzięciu w dłoń X'ów byłą ich waga.
Od razu da się odczuć..a nawet można zauważyć, że przy ich projektowaniu
starano się je jak najbardziej 'odchudzić'. Łukowate zwężenia w środkowej części
płóz są tego dobrym przykładem. Krawędzie ścianek zaś są wyprofilowane tak, by szyna nie
ograniczała naszych ruchów podczas manewrów skręcania.


Podobnie jak w nowszych Ground Control, tak i tutaj zintegrowano pieski
z szyną. Nie ukrywam, że jestem jak najbardziej ZA jeżeli chodzi o ten system.
Działa niezawodnie i oszczędza nam drobnych części, które lubią się gubić
i walać po kątach.
Kolejnym udogodnieniem są otwory umożliwiający natychmiastowe
przykręcenie/odkręcenie szyny. Choć to akurat jest już standardem w zestawieniu
freestyle.


Konstrukcja płóz wydaje się być solidna, a materiał z którego zostały odlane
twardością przypomina ten, który jest stosowany w Kizer Fluid,
słynących z bardzo długiej żywotności.
Wyglądem przypominają połączenie Mook'a oraz Slimeline. Zapewne
przez wyprofilowane grindwall'e. Dzięki temu powierzchnia tarcia podczas
grindów została zmniejszona.


Niepokoi mnie to, jak płytko zostały osadzone śruby. Mogłoby się wydawać,
że po kilku konkretniejszych jazdach będzie się nimi wadzić o murki/rurki.
Jednak o tym przekonamy się już za jakiś czas!

23 kwietnia 2013

Używany sprzęt.

Wiem, że dostanie mi się za tą przerwę, ale ten tydzień był wypełniony rolkami.
Dzisiaj choć pogoda kusi, to niestety muszę sobie odpuścić jazdę,
moja stopa po tak długiej zimie nie wytrzymała presji rolkowania i krew się polała. Hehe.
Nie ma jednak co się rozczulać, przynajmniej mam czas na nadrobienie zaległości.

Zaczął się kolejny sezon więc spora część z was zapewne rozgląda się
za nowym sprzętem. Nie każdy ma możliwości, by pozwolić sobie na nowe rolki
lub po prostu chce dorwać coś w przyzwoitym stanie oraz cenie.
Ja np. nie raz, nie dwa: widząc dobrą okazję, kupowałem rolki by je nieco
odświeżyć i sprzedać za wyższą cenę...przy okazji testując owe rolki.

Jednak czym się kierować przy zakupie używanej rolki agresywnej,
na co warto zwrócić uwagę i o co pytać sprzedającego?
To wszystko postaram się ująć w tym wpisie.



Przeglądając oferty przykładowo na giełdzie rolkowej, ważne są wyraźne
zdjęcia i to czy pokrywają się z opisem wystawionych rolek.
Zdjęcia nie zawsze ujmują stan linera, plate'a czy np. kół.
W takiej sytuacji nie krępujcie się prosić o więcej zdjęć rolek, które
was interesują. Bez względu na to co mówi i jak wiarygodna wydaje się
ta osoba. Pytajcie czy rolka nie ma ukrytych wad, niewidocznych na zdjęciu.



Jeżeli nie jeździcie jeszcze na obie nogi, zwracajcie uwagę na którą nogę sprzedawane
rolki były jeżdżone. Często jeden z plate'ów jest w nienaruszonym stanie,
co przechodzi na waszą korzyść. W takiej sytuacji możecie też zablefować, mówiąc
że będziecie zmuszeni na starcie do wymiany części i wytargować niższą cenę.



Właśnie! Patrzcie na zużycie części. But, liner, szyny, plate'y, koła, pytajcie o stan łożysk.
By rzeczywiście, zaraz po zakupie rolek, nie być zmuszonym do kolejnych wydatków
z nimi związanych. Z drugiej strony, nie zniechęcajcie się nieznacznymi rysami
czy zabrudzeniami od wosku na shellu. Nie ma to wpływu na właściwości jezdne.
Nie zaszkodzi też spróbować potargować się czy poprosić o wliczenie kosztów przesyłki
w cenę. Zawsze też proście o podstawowe informacje, takie jak:
imię, nazwisko, miejsce zamieszkania, numer tel. lub fb.
By w razie długiego oczekiwania być na bieżąco.
Co jeszcze? Jeżeli macie wątpliwości co do sprzedającego, to warto zaproponować
wystawienie aukcji na allegro. Wtedy nie musicie martwić się o to, że paczka nie przyjdzie.

Jeżeli coś pominąłem lub macie jakieś pytania, to chętnie odpowiem w komentarzach
albo na Facebook'u.

Pozdr!

15 kwietnia 2013

Pęknięta klamra?

W oczekiwaniu na szynę kompletnie brakuje mi pomysłów. Szczęście w nieszczęściu
sprawiło, że dla kumpla pękło zapięcie, co zmusiło mnie do myślenia.
Dobrze, że chomikuję stare części i pozostałości z poprzednich setów. Śrubki,
paski i wszystko co może przydać się do ponownego użycia.


Lubie sobie czasem pomajsterkować, dzięki temu nie zawsze jestem zmuszony
do nieoczekiwanych wydatków, kiedy sprzęt zawiedzie.
Może nie zawsze są to modyfikacje, które sprawdzą się na dłuższą metę,
ale pozwolą spokojnie pojeździć dopóki nowe części do mnie trafią.


Dzisiejsza usterka nieco mnie zaskoczyła. Miałem kilka par Razors'ów,
ale nigdy wcześniej nie strzeliły mi w nich klamry.
Plastik, z którego są wykonane jest równie elastyczny, jak i odporny
na ścieralność. Ja jednak często ląduje na dupsku i nawet te zapięcia szybko
się zajeżdżają.
 

 
Byłem posiadaczem Xsjado Avant. Jednak te rolki nie do końca do mnie
przemówiły, dlatego też szybko się ich pozbyłem. Pozostało mi po nich trochę części,
które jak widać dzisiaj się przydały.


Postanowiliśmy więc użyć klamry z pękniętego zapięcia, paska Xsjado oraz dwóch
śrubek. Nie należało to do zbyt czasochłonnych zabiegów i nie nadwyrężyliśmy
przy tym mózgów.


Mogło by się wydawać, że wystarczy jedna śrubka. Wtedy jednak klamra
nie do końca spełniałaby swoją funkcję.
Potrzebna więc była druga, która nie pozwalałaby na ruchy pionowe,
dzięki temu noga jest odpowiednio ustabilizowana.

 
Ten szybki i prosty zabieg pozwolił na dalsze katanko na roleczkach.
Jednak nie chodzi tutaj o samą modyfikację. Ważne jest to, żebyście nie bali
się eksperymentować ze sprzętem. Szczególnie w takich sytuacjach.

Pis Joł!

12 kwietnia 2013

Piątkowy wieczór.

Miałem nadzieję, że w następnym, czyli tym poście opiszę wam
szynę, której nie miałem jeszcze okazji przetestować, a nawet mieć w dłoni. Szkoda,
ponieważ jestem bardzo jej ciekaw..choć na co dzień nie jeżdżę w zestawieniu freestyle.
Tak czy inaczej, w tej chwili postanowiłem zabrać się za nowy wpis, ponieważ
znajdą się i tacy, co lubią czytać moje wypociny.
Jednak dzisiaj dla odmiany nie będę opisywał wam żadnej szyny, plejta czy modyfikacji.


Ten blog powstał przede wszystkim z myślą o rolkarzach.
Choć rolki ruszyły do przodu, jest to dalej jeden z bardziej niszowych sportów,
co nie do końca jest takim minusem. Cieszy mnie, że nie są tak komercyjne jak
deska czy bmx. Jednak wszystko ma swoje wady i zalety.
Do czego dążę? Dla nas, rolkarzy, jest niewiele miejsc w internecie, gdzie możemy
zaczerpnąć obiektywnego zdania na temat sprzętu. Sklepy i firmy zachwalają
swoje produkty, ale to tylko marketing. Nie jest to obiektywna ocena.
Jeżeli nie mam racji, to gdzie znajdziecie wymienione wady czy np. to, jak dany
produkt ma się do tego konkurencyjnej firmy?
Dzieląc się swoimi doświadczeniami staram się wam doradzić, pomóc i inspirować
do modyfikacji.

 
Nie mogę wam wiele zaoferować, ponieważ jestem ograniczony finansowo
i nie zawsze mogę sobie pozwolić na kupno czegoś nowego. Chociaż gdybym miał
kupę forsy, to właśnie na to bym ją wykładał. Hehe.
Mimo wszystko będę starał się pisać dosyć często i konkretnie, byście
mieli po co tutaj zaglądać.

Keep rolling!

6 kwietnia 2013

Cięcie II V-Cut



Przerwa świąteczna nie sprzyja prowadzeniu bloga. Pierwszy raz od kilku dni mam
chwilę dla siebie, więc chcę to dobrze wykorzystać. Planowałem już wcześniej wrzucić
następny post, ale wypad ze znajomymi pokrzyżował moje plany
i wróciłem chwiejnym krokiem do mieszkania dopiero nad ranem. Mimo
trzygodzinnej drzemki..nie żałuję :)
Teraz buszując po forach rolkowych, szukam inspiracji. Tematy w których
dzielicie się problemami sprzętowymi z jakimi się borykacie są tego dobrym przykładem.

Nie tak dawno miałem okazję opisać wam czym jest toe cut. Teraz przyszedł czas
na kolejne cięcie plastiku. Tym razem pod przysłowiowy nóż lecą cuff'y.
V cut. Ten zabieg nie należy do najnowszych, ale nawet teraz powstają wątki:
na czym to polega, czy warto i jakie są tego efekty?



Modyfikacja polega ma wycięciu symetrycznego fragmentu cholewki wzdłuż
krawędzi, znajdującej się nad piętą. Później wystarczy już potraktować nierówności
papierem ściernym i gotowe.
Nie musicie się przy tym bać, że konstrukcja cholewki zostanie osłabiona.

Wcześniej krążył w sieci dokładny szablon dla cholewki USD,
który po wydrukowaniu można było odrysować na cholewce, a następnie wyciąć.
Nie jestem pewny czy to ten sam, ale po godzinie szperania tylko to zdołałem
znaleźć.

Co na tym zyskujemy? Po zabiegu cuff jest bardziej elastyczny. Noga ma
więcej swobody w kierunkach przód/tył, co jest korzystne przy wyskokach.
Oczywiście uzyskacie jeszcze lepszy efekt wsadzając do rolki liner z v-cut'em.


Firma Remz zdecydowanie ułatwiła nam zadanie, dając możliwość
zrobienia wcięcia lub pozostawienia cholewki w całości.
Na cuff'ie wyraźnie widać wgłębienie, po którym wystarczy
poprowadzić ostrze. Czyni to zabieg jeszcze łatwiejszym, oszczędzając
odmierzania i odrysowywania profilu.


  Podczas jazdy od razu można odczuć, że kostka jest bardziej obciążona. Więc
odradzam tą modyfikację dla rolkarzy, których kostki są wrażliwe. To
doświadczenie może być bolesne.

Jeżeli rozważacie zrobienie v-cut'a w celu lepszego doginania trików, to
odpuśćcie sobie. Poza tym, że sprzęt nie zrobi niczego za was, to na pewno
triki nie będą dobrze wyglądać. Od tego macie kolana.

Jednak jeżeli Twoje rolki wydają się zbyt sztywne, a jazda w nich sprawia
dyskomfort,  ta modyfikacja może być rozwiązaniem problemu.