19 stycznia 2014

SEBA Cj Wellsmore by Vi Glow.

Siema. Jeśli jesteście zainteresowani kupnem nowych rolek i patrzycie w stronę
najnowszego producenta - Seby, to ta recenzja powinna przykuć Waszą uwagę
(recka pisana po 2 miesiącach użytkowania rolek na parkach).


Ważnym faktem jest, że wcześniej jeździłem prawie rok na USD Carbon III,
dla których moje serduszko biło bardzo długo. Dlatego też probowałem porównać Cj'e
z tymi właśnie rolkami. Co się później okazało wielkim błędem!

Seby kupiłem w wersji boot only jak tylko pojawiły się na Grindhousie (rozm 43),
nie ukrywam że byłem zajarany jak mały gnojek nowym odcinkiem Dragon Ball'a.
Rolki przychodzą w standardowym pudle, nic nie mówi nam, że w rękach trzymamy
rolki do jazdy agresywnej.  Pierwsze co rzuca się w oczy po wyjęciu z kartonu
to liner, który jest zrobiony na bogato.  Gruby niczym stockowe linery Razorsa
w seriach Genesys (bądź SL Bambrick) z bardzo miękkiej pianki. Jednak bardzo
dobrze przylegający i wyprofilowany pod kształt kostki. Wkładanie nogi kojarzy się
ze stwierdzeniem znanym posiadaczom remzów - "jak w cipke". 


Widać było gołym okiem wielką różnicę miedzy moimi poprzednimi rolkami,
 a nowymi. Przede wszystkim szerokość i długość całej rolki, nie zapomnijmy także o tym,
że Seby są wyższe.


Na zdjęciach widać że Cj'e mają całkowicie inny kształt buta. Osoby z szeroką
stopą będą zachwycone, znajdując w środku bardzo dużo miejsca. Niestety uczucie
"bucikowych" rolek w tym wypadku nie występuje. 

Powstaje także dosyć duża różnica w adaptacji rolek pod siebie. Wszyscy wiedzą,
że kiedy USD nie pasują to wrzucasz je do piekarnika i stają się cacy kiedy tylko
ostygną na Twoich nogach. Osobiście nie miałbym odwagi wrzucić Cj'ów do piekarnika.
Szukałem informacji na ten temat jednak jedyna odpowiedź jaką znalazłem to ta negatywna.
Wszystko przez liner, który jak wczesniej pisałem jest z bardzo miękkiej pianki,
która mogłaby się stopić i zapalić przez co mielibyśmy bardzo drogie ognisko.


Podczas skręcania rolek miałem problem z zamontowaniem do nich szyny. Wnęka
w której powinna mieścić się płoza była zbyt wąska i Ground Control zwyczajnie się
nie mieściła. Odrobine persfazji i papieru ściernego zrobiło swoje (nie wiem czy tylko ja
się z tym spotkałem).

Po kilku jazdach na nich moje wrażenia były jednoznaczne - TRAGEDIA.
Liner był jak galareta (zero czucia tricków), rolki się nie gięły i wydawały się ogromne na
nogach. Bardzo odchylały do tyłu czego na początku nie rozumiałem. Jedyny plus jaki
w nich widziałem to wygląd - niesamowicie wyglądają na nogach!). Rolki na jakiś czas
odstawiłem i wróciłem do poprzednich kochanek.


Człowiek uczy się całe życie jak bardzo jest głupi. Po nieudanej próbie sprzedaży rolek
postanowiłem dać im jeszcze jedną szanse.  Pierwsze co wymieniłem w mojej parce
to wkładka - sorry ale ta od producenta to moim zdaniem kpina. Bardzo cienka,
rodem z tanich chińskich butów. Potrafiła mi się przesunąć, a nawet zagiąć podczas
jazdy. Dlatego też w ich środku na zdjęciach widzicie logo USD.


Shockabsorbery, które umieszczono w rolce moim zdaniem są wystarczające,
bardzo miękkie i długie (sięgają do połowy wkładki, około 1 cm). Wykonane z gumy,
dosłownie śmierdzą starymi oponami samochodowymi. Na zdjęciu lekko białawe
ze wględu na taśmę, którą to połączyłem je na stałe z wkładkami. 


Po ponad 10 jazdach dowiedziałem się dlaczego Wellsmorów nie wkłada się do piekarnika
- liner ubił się do grubości tego z USD. Ponadto stał się twardszy i zaczął przypominać
ten z Carbonów ( 2 strefowa gąbka?). Idealnie przy tym wyprofilował się pod moje stopy,
a rolka zaczęla się giąć wręcz idealnie. Nauczyłem się też jak je wiązać - BARDZO WAŻNE
W TYCH ROLKACH! 
Jeśli potrzebujesz max supportu kostki do gapów, to wiążesz pod sam krawat. Natomiast
do lajtowej jazdy na parku, gdzie potrzebujesz dobrze dogiąć do kątownika, roleczki wiążesz na przedostatnie dziurki albo nawet niżej. A propos wiązania, Seba daje chyba najlepsze sznurówki
jakie w życiu widziałem ( 230cm)! Serio, nie oszczędzali na tym. 

Platy szybkie jak film z serii "Szybcy i wściekli". Bardzo wytrzymałe i nie za szerokie.
Nie udało mi się jeszcze zachaczyć platem o ziemie w tych rolkach, co dla mnie jest plusem.
Dziwi mnie jednak fakt że boot wystaje za plate.


Jeśli obawiacie się, że zedrzecie przód z boota podczas kilku pierwszych gleb,
to się grubo mylicie. Sam byłem zdziwiony kiedy zahaczyłem o wystający wkręt na parku
i jedyne co było widać to lekkie zarysowanie. Także cuffy dobrze znoszą tarcie o asfalt,
beton itp. Przyjmują wszystko na klate jak prawdziwy mieszkaniec krainy kangurów!

Hardware rolki w postaci śrub jest bardzo dobrej jakości, o wiele lepsze niż te spotykane
w USD. Śruby od cuffów są natomiast o 1 mm grubsze niż te w Carbonach.
Bardzo dobre wrażenie robią także mocowania szyny, nie są wykonane z cienkiego
kawałka blachy jak u konkurencji. 


Jedyne co mi przeszkadza w codziennym przemieszczaniu się z promodelami Cj'a po świecie,
to pasek do noszenia rolek. No sorry, ale nie mam dłoni azjatki i nie składam mikroprocesorów
rękoma. Noszenie rolek na 2 palcach po jakimś czasie jednak zaczyna być bolesne i denerwujące. 


Podsumowując, czy warto wydać worek pieniędzy na Seby?
Teraz po tylu jazdach jestem zdania że... TAK! 
Bardzo ważne jest, by dać czas zarówno sobie jak i rolkom na tzw. "dotarcie się".
Nie dostajemy gotowca, tylko produkt, który musimy pod siebie zoptymalizować. W momencie
kiedy Wam się to uda poczujecie, że w tych rolkach można więcej!
Trzeba jedynie zapomnieć o tym, że za takie pieniądze można kupić poczciwe
cinquecento w holenderskim gazie. Otwórzcie umysły i portfele bo moim zdaniem warto!
PS:
 Pare słów dla osób przesiadających się z Carbonów - to nie są podobne rolki. Jedyne
co łączy Seby z USD to materiał z którego wykonany jest shell. Dlatego wydając swoje ostatnie
pieniądze lepiej je najpierw przymierzcie jeśli macie opcję i pobawcie się chwilę z Cj'em. 

16 stycznia 2014

Pimp your frames.


Kilka dni temu, przez strony i fora rolkowe na całym
świecie przebiegła plotka (wraz ze zdjęciami), mówiąca o nowej szynie
Ground Control Featherlite 3. Wielkim rozczarowaniem okazał się fakt,
że ową nowinką okazała się seryjna szyna Valo, którą zwyczajnie
przerobił jakiś random.


Wtedy przypomniało mi się, że latem też zabawiłem się w warsztacie
z taką samą szyną. Eh. Wiem, że dziwnie to brzmi, ale proszę nie zrozumcie mnie
źle. Kocham rolki, ale jest to miłość platoniczna..a to, że dzisiaj będę pisał o rżnięciu
rowka, to zwykły zbieg okoliczności.
Wracając do tematu. Kiedy pękły moje Kizer Fluid IV, pod ręką miałem nic innego
jak szyny Valo. Zupełnie nie po mojej myśli było przyzwyczajanie się do tego
maleńkiego groove'a po kilku tygodniach jazdy na najnowszym Fluidzie, którego
wcięcie miało rozmiar niemal mojej pięści.
Postanowiłem więc nieco podrasować szynę Valo, a że
fotografuję praktycznie wszystko, to mogę się tym z Wami podzielić.


Pilnik ślusarski (półokrągły), drobnoziarnisty papier ścierny i dużo
cierpliwości - nie obędzie się bez tych trzech rzeczy, jeżeli zdecydujecie się
na tą małą przeróbkę.


Starajcie się wzorować na szynie, która najbardziej przypadła wam do
gustu. Ja starałem się uzyskać efekt podobny do Fluida IV.
Warto zacząć od nakreślenia na szynie wielkości oraz głębokości nowego
rowka.


Następnie za pomocą pilnika należy zetrzeć plastik aż do linii pisaka.
Kompozyt z którego są zrobione szyny sprawia, że można się nieźle przy
tej czynności napocić. Jednak wierzę, że sobie poradzicie.


Teraz tym samym narzędziem należy nadać kształt dla waszego nowego
groove'a. Kiedy już uzyskacie zadowalający was profil, postarajcie się wyrzeźbić
podobny na pozostałych krawędziach.


Na koniec wystarczy wygładzić wszystkie krawędzie papierem ściernym.


Tym właśnie sposobem możecie poprawić swój komfort jazdy. Co prawda
mały groove go nie wyklucza, ale komfort psychiczny to podstawa udanego wypadu
na roleczki.

Pozdrawiam!